Jagodne – zapomniana historia…
Czytelniku… być może w wędrówkach po lasach Ziemi Łukowskiej natkniesz się na niezwykły widok: w środku lasu pomiędzy sosnami i świerkami zobaczysz owocowe drzewa – zdziczałe jabłonie i grusze, zaniedbane od lat. Stoją samotne i opuszczone. W cieniu ich koron nie szuka zbawiennego cienia żaden zmęczony człowiek, żaden gospodarz nie przycina im gałęzi, żadna gospodyni nie zbiera owoców, żadne dziecko nie wdrapie się na rozłożyste konary. Nawet żaden złodziej tu nie trafi, żeby zrywać nie swoje jabłka z nie swojego sadu. Bo wokół nie ma ludzi. Jedynie tacy wędrowcy jak Ty pojawiają się co jakiś czas…
Jeśli rozejrzysz się uważnie, dojrzysz zagłębienia, pagórki porosłe trawą i mchem. Wtopione w leśny krajobraz udają naturę, a tak naprawdę zrobione ludzką ręką są świadectwem przeszłości tego tajemniczego miejsca. Dziś już zapomnianego, a przecież kiedyś tętniącego życiem.
Tu kiedyś była wieś, tu kwitło życie. Ludzie rodzili się, pracowali, modlili, bawili się i umierali. Przez całe wieki – przeszło 500 lat. Aż w końcu, na mocy jednej decyzji, w ciągu kilku dni wszystko to przestała istnieć.
Oto krótka historia wsi, która nagle zniknęła.
Wieś nazywała się Jagodne. Po raz pierwszy pojawia się w dokumencie z 1418r., którego prawdziwość wszakże budzi wątpliwości. Ale pewne jest, że w XV wieku Jagodne już istniało i stanowiło królewską własność ziemską. Wieś usytuowana była przy drodze z Łukowa na Mazowsze i należała do Starosty Łukowskiego, który był reprezentantem króla na tym obszarze. Według niektórych badaczy wieś zniknęła na sto lat. Potem ponownie ją lokowano na tzw. „surowym korzeniu”, czyli poprzez powtórne wykarczowanie lasów.
Od XVI wieku wzmianki o miejscowości pojawiają się w miarę regularnie. Z 1580r. pochodzi informacja, że wieś królewska Jagodne położona w puszczy łukowskiej razem z nieistniejącą dzisiaj wsią Ługowa Wola posiadały razem 4 łany ziemi uprawianej przez miejscowych kmieci. W 1620r. Jagodne już samodzielnie miało 4 łany ziemi. A trzeba wiedzieć, że w przeliczeniu było to około 80 hektarów.
Nazwa wsi zmieniała się. W XVII wieku było to Jagodno, potem Jagodne. W XIX wieku – Jagodne Dąbskie. A w XX wieku znów Jagodne.
W 1889r. ludność Jagodnego liczyła 289 osób. Pomijając kilka rodzin urzędników leśnych, mieszkańcy należeli wyłącznie do klasy włościańskiej. Byli narodowości polskiej. Wyznania katolickiego.
XIX-wieczna panorama wsi urzekała swoją prostotą. Jagodne zajmowało czworokątną polanę o wielkości ok. 800 mórg. Dwa trakty drogowe przecinające się w środku wioski dzieliły tę polanę niemalże na równe cztery części.
Trakt, rozciągający się od południa ku północy, stanowił zarazem ulicę wiejską, wzdłuż której stały rzędem chaty i zabudowania włościańskie. Pod lasem, na krańcach tej niby ulicy, stały dworki urzędników leśnych: nadleśnego i podleśnego.
Na środku wsi, czyli w miejscu, gdzie przecinały się oba trakty, mieściła się karczma i kuźnia. Zwano to miejsce popularnie „Ośrednem”.
Pod koniec XIX wieku w Jagodnem występowały dwa rodzaje chałup: stare i nowe. Oba typy były zasadniczo do siebie zbliżone, różniły się jednak rozmiarami oraz fasadowością. Nowe chałupy, w porównaniu ze starymi, były nieco wyższe, większe, u okien posiadały okiennice, a od frontu często też ganeczki.
Wieś rozwijała się w bardzo szybkim tempie. Już w 1921r. Jagodne liczyło, wraz z 4 leśniczówkami, 56 domów oraz 377 mieszkańców.
W XX-leciu międzywojennym wieś się rozwijała a mieszkańcy bardzo się uaktywniali. Podejmowali różne inicjatywy będące nierzadko wzorem dla sąsiednich miejscowości.
Przejawem budzącego również dziś szacunek i podziw zaangażowania była nowo wybudowana murowana szkoła powszechna. Wcześniej żadnej szkoły w Jagodnem nie było. Dzieci uczyły się w prywatnych domach. Dopiero w 1916r. utworzono we wsi publiczną szkołę powszechną, która znajdowała się w wiejskiej chałupie. Szkołę przenoszono co rok do innego domu. Wobec prowizoryczności takiej nauki rodzice postanowili wybudować specjalny budynek.
W 1924r. przybył do Jagodnego na stanowisko nauczyciela Julian Jurzyk. Jego staraniem, przy wsparciu byłego leśniczego Franciszka Puchalskiego, ruszyła budowa szkoły. Prace rozpoczęte w 1927r. trwały ponad rok. Okazały budynek został uroczyście poświęcony przez biskupa siedleckiego Henryka Przeździeckiego 14 października 1928r.
Przed II Wojną Światową w Jagodnem powstał Dom Ludowy, w którym znajdowała się sala widowiskowa ze sceną. Wystawiano tu przedstawienia teatralne, po których nierzadko odbywały się potańcówki.
Życie kulturalne wsi wzbogacały istniejące tu organizacje. Starsza młodzież, zorganizowana w Kole Młodzieży, działała w szkole. Spotkania Koła Gospodyń odbywały się w Domu Ludowym. Pod okiem przyjezdnej instruktorki z Łukowa kobiety uczyły się gotowania oraz robótek ręcznych. Mężczyźni organizowali się w Kółku Rolniczym. W 1921r. liczyło ono 19 członków.
Ludność Jagodnego była bardzo religijna. W miejscowości stawiano liczne krzyże przydrożne. To przy nich odprawiano tzw. „majówki” czy tworzono ołtarze przy „obchodzie pól”.
Podczas II Wojny Światowej teren Jagodnego wraz z otaczającymi wieś lasami stanowił doskonałą bazę dla działalności oddziałów partyzanckich, w tym Armii Krajowej. Miejscowa ludność ochoczo wspierała partyzantów. Często wieczorami po jedzenie przyjeżdżał konno do wsi wraz ze swoim oddziałem Wacław Rejmak, pseud. Ostoja. Z Jagodnego do obozu partyzantów w rezerwacie Jata było niezwykle blisko, przez łąki tylko 2 km. Niejednokrotnie słychać było we wsi donośny śpiew partyzantów odprawiających Nabożeństwo Majowe.
Pomoc partyzantom była okupiona ofiarami. 23 lipca 1942r. do Jagodnego przyjechała tajna niemiecka policja Gestapo. Wskutek donosu konfidentów dokonała aresztowania 6 mieszkańców wsi. Aresztowanych wywieziono do Łukowa. Osadzono ich w miejskim areszcie. Po dwóch tygodniach wszystkich zaprowadzono na łukowski cmentarz, a tam rozstrzelano. Zginęli wówczas: Wacław Czapski (60 lat), Jan Pucyk (51 lat), Antoni Wysocki (23 lata), Wacław Olszewski (23 lata), Hipolit Pucyk (20 lat) i Stanisław Szerszeń (10 lat).
11 stycznia 1943r. do Jagodnego przybył niemiecki oddział wraz z Żydem, który wydał gospodarzy udzielających mu pomocy. Żyd wskazał Bronisławę Bednarczyk (36 lat) i Władysława Gostchorskiego, których w jego obecności rozstrzelano. Następnie dowódca oddziału zarządził pacyfikację wsi. Niemcy zaczęli zbierać mężczyzn, a potem zamykać ich w budynku szkolnym. Złapanych ustawiono w dwuszeregu wzdłuż korytarza szkolnego. Dowódca oddziału wedle swojego uznania wskazywał osoby na stracenie, które po wskazaniu zamykano w przedsionku. Na zewnątrz ustawiono żołnierzy, którzy zabijali pojedynczo wypychanych z przedsionka. Śmierć przez rozstrzelanie ponieśli: Michał Fronczak (36 lat), Antoni Pucyk (31 lat), Stanisław Osiak (26 lat), Jan Cabaj (21 lat), Henryk Koper (20 lat).
Koniec II Wojny Światowej bynajmniej nie oznaczał końca nieszczęść mieszkańców wsi. Największa tragedia Jagodnego miała się dopiero rozegrać wraz z nadejściem 1953r.
Zimą tego roku na odbywającym się zebraniu wiejskim z udziałem władz powiatowych poinformowano, że Jagodne będzie wysiedlone na Ziemie Odzyskane. Teren wsi przeznaczony został pod rozwój Narodowych Planów Gospodarczych.
W niedługim czasie w miejscowości pojawiła się zawodowa straż pożarna. Zwiększono nadzór milicji a później także wojska. W lipcu każdy z właścicieli gruntów otrzymał akt wywłaszczenia z ziemi oraz gospodarstwa rolnego z wskazaniem o wykwaterowaniu go z dniem 1 sierpnia 1953r. do województwa olsztyńskiego.
1 sierpnia przyjechały do Jagodnego duże 18 – tonowe ciężarówki z przyczepami. Każdy gospodarz miał wskazany samochód oraz tzw. „dysponenta”, który miał uważać na przewiezienie dobytku gospodarza do przydzielonych wagonów towarowych stojących od rana na stacji Łapiguz. Wśród żalu i płaczu przewieziono majątek mieszkańców do pociągu, który wieczorem wywiózł wszystkich w nieznane.
W Olsztyńskiem byli mieszkańcy Jagodnego otrzymali przeważnie ugory oraz walące się ruiny, których nawet tamtejsza ludność nie chciała. Tak dobrze zintegrowani w swojej rodzinnej wiosce, już nigdy później nie spotkali się ze sobą. Trudno wyobrazić sobie ich żal, poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. Trudno opisać dramat gospodarzy z Jagodnego, którzy tak okrutnie zostali potraktowani przez władze Polski Ludowej.
Tymczasem do ich rodzinnej wsi wjechały buldożery, niszcząc pozostawione domostwa. W miejscu wsi utworzono poligon lotniczy, używany zresztą po dziś dzień. Kiedyś przez wojska Układu Warszawskiego, po roku 1989 przez NATO.
O historii wsi przypominają kwitnące sady oraz ogródki przydomowe. Z budowli pozostały jedynie fragmenty fundamentów, piwnic oraz przedmioty codziennego użytku. Na rozstajach dróg, które dawniej prowadziły do wsi, pozostały drewniane krzyże nadgryzione przez ząb czasu.
Tak zniknęła wieś z ponad 500-letnią tradycją. Pamięć o niej zachowana jest tylko w strzępach historiografii oraz w mglistych wspomnieniach żyjących jeszcze osób.
Głaz z pamiątkową tablicą ustawiony w 60 rocznicę tych tragicznych wydarzeń ma tę pamięć o Jagodnem pielęgnować.
Jeśli, drogi Czytelniku, trafisz w tamte strony, to zatrzymaj się i zadumaj. Spójrz na jabłoń, która nie pielęgnowana od lat, tęskni za gospodarską ręką. Wsłuchaj się w szum lasu – może usłyszysz gwar dziecięcych zabaw, szczekanie psów, rozmowy ludzi pozdrawiających się przy pracy na polu. Bądź cierpliwy, nie spiesz się – może drzewa powtarzają jeszcze słowa żarliwych modlitw zanoszonych pod krzyżami na rozstajach dróg. Może leśne echo przyniesie majowy śpiew partyzantów z pobliskiego obozu. A jeśli będziesz wytrwały – może usłyszysz bezsilny płacz wywożonych gwałtem ludzi. Wywożonych tak naprawdę chyba do końca nie wiadomo dlaczego….
Źródło: Rezerwat Przyrody „Jata” – Perła Ziemi Łukowskiej / 2013.